Bitwa pod Cebrem – wieś w woj. Świętokrzyskim gmina Bogoria

W sierpniu 1944 roku żołnierze 2 ppleg AK- obwód Sandomierz stoczyli pod Cebrem zwicięska bitwę z niemieckimi oddziałami.

Co rocznie odbywają się tam, pod pomnikiem poległych żołnierzy AK i BCh uroczystośći pod koniec lipca.

Mieszkańcy gminy Bogoria uczcili 69. rocznicę akcji „Burza” i bitwy pod Cebrem

Stanisław Gawlik, dziś mieszkaniec Bogorii, w czasie II wojny światowej mieszkał w Cebrze. Pan Stanisław jako 17-letni wówczas młodzieniec pracował wraz z ojcem we dworze, u dziedzica Malinowskiego. Był świt 4 sierpnia 1944 roku. Do majątku ziemskiego przyjechał duży oddział Wehrmachtu. Niemcy odbyli ćwiczenia, po czym rozlokowali się na wypoczynek. Rozstawili posterunki. Nastała noc. O północy wszystkich zaskoczył atak partyzantów Armii Krajowej. Żołnierze Polski Podziemnej, po pokonaniu oporu wartowników, wdarli się do dworu i ostrzegli mieszkańców przed strzelaniną.
Hitlerowcy, wyrwani ze snu, zaskoczeni, właściwie nie mogli skutecznie odpierać ataku i ukrywali się po domostwach. W pierwszej chwili przypuszczali, że to atak Rosjan, dopiero później stwierdzili, że zostali zaatakowani przez polaków. Pan Gawlik pamięta, że partyzanci zajęli niemiecką broń, wozy oraz konie. W ich zdobywaniu pomagali mieszkańcy wsi. Żołnierze AK ostrzegali przed możliwymi represjami ze strony hitlerowców i radzili, by wszyscy opuścili domy i ukryli się na ten czas. Nastał świt. Mieszkańcy Cebra: Józef KućmaWalenty Kućma oraz Józef Gawlik, brat Stanisława, żołnierze Batalionów Chłopskich, zbliżali się do wsi, by sprawdzić, czy są tam jeszcze Niemcy. Jak wspomina dziś Pan Gawlik, ktoś prawdopodobnie powiedział im, że wszyscy oni opuścili wieś. Trzej żołnierze BCh zostali zabici na polu w łanach zbóż. Jeden z Niemców wrócił do dworu Malinowskich, gdzie rozmawiał z ojcem Pana Stanisława, który znał język niemiecki. Hitlerowiec powiedział mu, że zabił trzech młodzieńców. Tknięty złym przeczuciem ojciec opisał wygląd swego syna i usłyszał, że ten właśnie zginął. Niemiec dodał: „To jest wojna”. Trzej żołnierze BCh z placówki Ceber zostali pochowani na cmentarzu w Kiełczynie. Jak wspominają Państwo Gawlikowie, były to pochówki pod ostrzałem z nieba i z ziemi. Nie było też księdza. Zabitych grzebali ich najbliżsi.
W nocy z 4 na 5 sierpnia hitlerowcy, biorąc odwet na wsi, w której partyzanci AK zastrzelili Niemca, spalili domostwa. Była to bestialska zemsta, której nic nie uzasadnia. Do dziś trudno Państwu Gawlikom spokojnie mówić o wydarzeniach sprzed wielu już lat. Okres drugiej wojny światowej nazywa się „czasem pogardy”. Mieszkańcy Cebra, jak wielu innych polskich miast i wsi, doświadczyli okrucieństwa i nienawiści, które zrodziła ideologia wyrosła ze zła i to złem się karmiąca. Świadkowie tamtych zdarzeń przekazują nam przesłanie, że pogarda dla innego człowieka zawsze sprowadza nieszczęście.

Spisała: Danuta Paszkowska